Katastrofa lotnicza w Korei Południowej: co pokazały "czarne skrzynki".


W wyniku katastrofy samolotu pasażerskiego Jeju Air na lotnisku Muan w Korei Południowej nagrania lotu i głosy w kabinie zostały przerwane na cztery minuty przed zderzeniem. Analiza "czarnych skrzynek" wykazała brak danych, dlatego zostały one przekazane do laboratorium Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu USA.
Kilka minut przed katastrofą piloci zgłosili zderzenie z ptakami i ogłosili stan wyjątkowy. Kontrolerzy ruchu powietrznego również ostrzegli o zwiększonej aktywności ptaków w okolicy lotniska. Nagrania z lotu oraz głosy z kabiny samolotu przerwały się przed katastrofą.
Eksperci z Ministerstwa Transportu ustalili, że odłączenie danych w decydujących momentach przed katastrofą było zaskakującym wydarzeniem. Istnieje przypuszczenie, że wszystkie źródła zasilania, w tym zapasowe, zostały wyłączone, chociaż zdarza się to dość rzadko.
Ministerstwo dodatkowo poinformowało, że inne dostępne dane zostaną wykorzystane do dochodzenia w celu zapewnienia przejrzystości oraz dostarczenia informacji rodzinom ofiar.
Niektórzy członkowie rodzin zmarłych wyrazili sprzeciw wobec tego, że Ministerstwo Transportu prowadzi dochodzenie i wezwali do zaangażowania niezależnych ekspertów rekomendowanych przez rodziny.
Samolot pasażerski Jeju Air rozbił się podczas lądowania na lotnisku Muan. Samolot wyleciał poza pas startowy i uderzył w ogrodzenie, co spowodowało pożar.
Katastrofa miała miejsce o 9:07 czasu lokalnego. Na pokładzie samolotu było 175 pasażerów i 6 członków załogi. Na chwilę obecną wiadomo o 179 zmarłych i 2 ocalonych.
Czytaj także
- W Malezji firma zobowiązała pracowników do potwierdzania urlopu geolokalizacją
- Ustawa o zakazie Moskwy Cerkwi. Onufry wszedł na drogę sądową przeciwko władzy: próbuje zyskać na czasie
- Wypadek drogowy z Ukraińcami w Rumunii: MSZ podało liczbę poszkodowanych
- W Wielkiej Brytanii rekordowa liczba osób znalazła się na skraju ubóstwa
- W Rumunii przewrócił się autobus z ponad 50 Ukraińcami (zdjęcie)
- Norweski dziennikarz przejdzie 450 km, aby wspierać ukraińskie media