Ukraina może 'pozbyć się' TCCK: w VSU powiedziano, że jest to możliwe.


Paweł Kiszar, podpułkownik i starszy oficer dowodzenia Wojsk Lądowych USV, przedstawił propozycje zmian w systemie mobilizacji i demobilizacji na Ukrainie.
Zgodnie z słowami Kiszkara, skuteczność demobilizacji zależy od jakości działań mobilizacyjnych.
Zaproponował kilka kroków, które mogłyby poprawić sytuację. Wśród nich - nawiązywanie otwartego dialogu z społeczeństwem w kwestii mobilizacji, umożliwienie dowódcom osobistego rekrutowania żołnierzy i wprowadzenie systemu przeskoków między jednostkami wojskowymi.
Kiszar podkreślił znaczenie jakościowego, a nie ilościowego podejścia do formowania jednostek wojskowych. Zauważył, że obecny system, w którym ludzie poprzez TCCK wpadają w niekorzystne położenie, wywołuje tak wielki strach u wielu osób, że są gotowe opuścić kraj.
Oficer zwrócił także uwagę na problem komunikacji z Ukraińcami za granicą. Według niego setki Ukraińców w Czechach są gotowi wstąpić do armii, ale pod warunkiem 'uczciwej historii' - gdy są w kontakcie ze swoimi dowódcami, znają swoją funkcję i wymagane umiejętności.
Ponadto Kiszar zaproponował zwiększenie liczby i liczebności międzynarodowych jednostek. Według podpułkownika, takie zmiany mogą sprawić, że TCCK stanie się zbędny w najbliższym czasie.
„Moje kreatywne myślenie pozwala twierdzić, że TCCK można zlikwidować jutro. Jeśli wprowadzisz ten system. Po prostu go nie będziecie potrzebować” - podsumował wojskowy.
WCześniej „Hwyla” informowała, kto nie może być powołany do służby wojskowej bez zgody.
Czytaj także
- MSZ odpowiedziało na żądania Rosji dotyczące ograniczeń dla Sił Zbrojnych Ukrainy
- Ukraina buduje fortyfikacje na nowo, ale są problemy – Politico
- Brytyjski pułkownik opowiedział, który kraj ma najlepszy na świecie system obrony powietrznej
- Sprawa nie wzywa: Rutte wskazał na słabe miejsce Europy w konfrontacji z Rosją
- Już szesnasty: Ukraina ponownie przedłuży stan wojenny i mobilizację do listopada
- Rutte przedstawił scenariusz jednoczesnej wojny NATO z Chinami i Rosją